Hej!
Na pewno każdemu z Was zdarza się być roztrzepanym. Kiedy czytałam posta Maxilli o jego "wybuchowym" eksperymencie, śmiałam się i myślałam: oj Maxilla, Maxilla, ależ Ty jesteś roztargniony.
Tymczasem wczoraj wybierałam się na zajęcia, konkretnie zajęcia języka niemieckiego. ( tak uczę się niemieckiego i dobrze mi z tym [nie wcale nie :/])
Zajęcia były na godzinę 16.30. Pogoda była dość niepokojąca, bo wyglądało jakby w każdej chwili mogła zacząć się burza śnieżna. Było okrutnie zimno. Dla mnie zimno znaczy już -1 na termometrze, także tego.. xd
Co wymyśliłam?
JADĘ MZK!
Sprawdziłam sobie autobus- 16.22! Świetnie akurat będę równo z zajęciami.
Jestem osobą, która lubi być wszędzie wcześniej dlatego na przystanku byłam już o 16.17, chociaż przystanek znajduję się nieopodal mojego mieszkania.
Idę, idę.. patrzę, a tam na tablicy nie wyświetla się mój autobus?!
Ale jak to tak?! Zepsuła się, czy co?!
Patrzę na tradycyjny rozkład pełna nadziei, ze technologia jednak zawiodła, a tam mzk o godzinie 16.17!
Myślę, jaki grom, ze ja miałam inny rozkład? O.o
Patrzę szybko w telefon, a tam screen z rozkładem, owszem tego numeru autobusu, ale w drugą stronę. To już sobie pojechałam...
Ale zaraz! Przecież jest 16.17?!
Czyżbym była takim pechowcem, że mzk właśnie odjechała mi sprzed nosa?!
Załamana podejmuje szybką decyzję.
Idę pieszo, a raczej biegnę, bo mam jakieś 20 minut drogi idąc szybkim krokiem na ten wydział.
Dzwonię do koleżanki, która miałam jechać tym samym autobusem, tylko z innego miejsca, ze spóźnię się na zajęcia. Ona informuje mnie, ze też już czeka, bo za 2 minuty powinna być mzk.
Przedzieram się przez pasy i pędzę
lecę..
..biegnę!
Przeszłam ponad połowę drogi!
Czasu coraz mniej..
Ale zaraz, przecież ona mnie usprawiedliwi!
....nagle dzwoni telefon. To ona!
Informuje mnie, że czekała 6 minut i mzk nie przyjechała. Idzie pieszo też się spóźni.
O NIE! co za pech!
Muszę prawie biec.
Brakuje tchu. Zaczynają mnie boleć nogi, ledwo idę..
W końcu o 16.33 docieram na uczelnie.
Prawie się duszę...
ale..
TYLKO 3 minuty po czasie.
Czego to nie zrobi student, żeby dostać się na zajęcia!
"Życie rozłoży Cię na łopatki, jeszcze czternaście razy do niedzieli. Wstawaj, dziś jest dopiero czwartek." autor nieznany
tak.. był czwartek xd
I tym akcentem zakończę tę opowieść :D
Z pozdrowieniami
Margaret T
PS Większość osób też się spóźniła, bo miały jechać tym samym autobusem.
Nie przyjeżdża jedna mzk.. paraliż miasta! xD
Pamiętaj, że to nie Flaming wynalazł penicylinę, lecz właśnie jego roztrzepanie :D
OdpowiedzUsuńTakże daj się czasem ponieść roztargnieniu bez wyrzutów sumienia ^ ^
Pozdrawiam!