13 stycznia 2017

Rozdział 1 - Niefortunny wypadek

"To jest fragment opowiadania. Początek znajduje się [TUTAJ]."

Mając siedem lat, niewiele zna się praw rządzących światem. Wszystko dookoła rozbudza w nas ciekawość, zachęca aby zobaczyć, dotknąć, spróbować. Z czasem zaczynamy uczyć się jak odróżniać dobro od zła, a w szczególności wtedy, gdy nas coś zaboli i.. to dotkliwie. 

"Pecha każdy ma.
 Tylko nikt nie zna godziny ani dnia."
~ Maxilla

Będąc dokładnie takim brzdącem, uwielbiałem włazić, gdzie tylko się da. Jedzenie psiej karmy? Zjeżdżanie po dachu? 
Nic nie stanęło mi na przeszkodzie! 
Do dobrej zabawy wystarczyło naprawdę niewiele. Plac zabaw. Najbardziej lubiłem zjeżdżalnie i jednocześnie najszybciej zdążałem je znielubić. Otóż wystarczyło mało pchnięcie przez rówieśniczkę, abym nie zjechał w dół, a poleciał w dół! I to poleciałem tak, że uderzyłem o metalową poręcz swoimi dwoma górnymi siekaczami przyśrodkowymi.

I'm falling to pieces.”

Zęby z zębodołów mi nie wyleciały, lecz ułamały się i rozsypały na kawałki.
Czy bolało w momencie uderzenia?
Fizycznie  nie. Generalnie to był raczej szok pourazowy, lecz bez wrzasku i płaczu oczywiście się nie odbyło. Psychicznie jak najbardziej. Otóż takiego miałem pecha, że nie były to już zęby mleczne. W tym wieku jest się już doskonale uświadomionym przez rodziców, że zęby to nie paznokcie, tak łatwo już nie odrastają. Ma się ich tylko dwa komplety w ciągu życia.  
 

Nic zatem dziwnego, że myślałem jeszcze wtedy iż straciłem te zęby na zawsze. Otóż skąd siedmiolatek ma wiedzieć o tym, że zęby można odtworzyć materiałami zastępczymi? O dokonanych postępach w stomatologi zachowawczej? W szczególności zaś na temat estetycznej odbudowie zębów przednich!


Po przyjściu do domu, jedno było pewne, że następnego dnia rano czeka mnie wizyta u dentysty.
= Ciąg dalszy nastąpi =

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za udział w dyskusji :-)