Ostatnio na zajęciach usłyszałam cos zaskakującego. Moze nie tyle zaskakującego co przykrego akurat z ust osoby, która zajmuje sie na codzień terapią dla osób, które nie mogą sobie poradzić w życiu.
Pani o wykształceniu wyższym związanym z psychologią, wysmiala wręcz 16latki, które przychodzą do niej z problemem, ze juz 3 chłopak je rzucił i ze wszystko tak bedzie teraz sie ukladac w zyciu, nic nie bedzie sie udawac. Ludzie smiali sie. Ja nie. Dlaczego?
Pani ta nie miala na myśli tylko tego, mowila ogolnie ze wszystko sie zmienia i to nie sa problemy, bo to tylko 16 latki.
Ja bylam taka 16 latka, 15 latka, 12 latka, 9 latka i jakos do tej pory wiele problemow które zaczęły się w wieku 9 lat nie potrafię odgrodzić od życia 21 letniej dziewczyny. I najbardziej zabolało w sumie to, ze mialam rację. Mialam racje myśląc, ze zgłoszenie sie o pomoc do specjalisty nic nie da.
Dlaczego?
Bo uzna, że to nie problem i wszystko kiedys sie samo ułoży. Wolałam jednak usłyszeć, ze akurat w tej sprawie sie mylę.
Ugryzlam sie w język, przemilczalam to. Niech wszyscy uznają ze 16latki mają błahe problemy. A potem się dziwią, ze ktos popełnił samobójstwo, bo zerwał z chłopakiem.
Ja widzę to tak: każdy ma swój prywatny koniec świata i nie mi to oceniać, czy dla mnie jest to problem. Ważne, zeby potraktować to poważnie. Każdy etap w życiu ma swoje problemy. Nie mozna ich ignorować. Nieważne czy to zepsutu samochodzik w wieku 7 lat, zerwanie z chłopakiem w wieku 16, czy gwałt w wieku 21. Nie ignorujmy, bo kiedyś ktos zignoruje nas.
Z pozdrowieniami z zajęć
Margaret T.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za udział w dyskusji :-)