Cześć :)
Ostatnio strasznie zaniedbaliśmy naszego bloga. Nie chcę, żeby spotkał go podobny los jak naszego wcześniejszego bloga, więc postaram zebrać się w sobie i pisać. To nie tak, ze robię to pod przymusem, tylko czasami nie wiem, czy ma sens pisanie tego wszystkiego i nie zawsze mam wenę, żeby coś napisać.
Jednak robię to dla siebie, żeby za jakiś czas wejść na tego bloga i powiedzieć: "Kurczę, udało się, prowadziłam bloga, mam fajną pamiątkę, mogę do tego wrócić". Może w przyszłości pokazać swoim dzieciom, kto wie.
Pisanie bloga wiążę się też z tym, że czasami pisząc wchodzimy w swoją prywatną strefę. Do tej pory pisząc starałam się tego uniknąć. Wolałam zostać anonimowa w jakiś tam sposób, bo wiem, ze to co jest w internecie- już w nim pozostanie. Właśnie dlatego powinniśmy liczyć się z tym co i gdzie piszemy.
Jeżeli chodzi z kolei o to co chciałabym przekazywać swoimi wpisami. Z tym mam największy problem, bo jestem osobą, która nie lubi dzielić się swoim prywatnym życiem.
Mogłabym Wam opisywać swój dzień, ale pisząc staram się unikać pewnych treści, które pozwoliłyby mnie zidentyfikować.
Czasami kiedy mam wenę, piszę felietony.. nie wiem czy tak mogę to nazwać, ale powiedzmy, że tak. Dlatego będę je wrzucać jeżeli nie będą zbyt osobiste.
To byłoby na tyle jeżeli chodzi o ogłoszenia parafialne :D
Co do tytułu tego posta: Nowy semestr. Nowa ja?
Jak wiecie lub nie wiecie studenciaki rozpoczęły nowy semestr. Pomijając moje załamanie jeżeli chodzi o plan, poczułam że coś się zmieniło. Nie wiem co to dokładnie jest.
Tzn może źle to ujęłam.
Przeżyliście kiedyś taki przełomowy moment w życiu, że obudziliście się rano i stwierdziliście: tak! coś chcę zmienić w swoim życiu. Coś zmieniło się we mnie wewnętrznie.
Dojrzałam?
Ale nie chodzi tutaj o wiek. Bo niedługo wybije mi oczko, więc od jakiegoś czasu już jestem dorosłą osobą.
Ale dojrzałam. Psychicznie. Powiedziałam sobie: Tak! To jest ten czas kiedy chcę coś zmienić!
Zewnętrznie i wewnętrznie.
Zewnętrznie: może włosy? w końcu je zetnę. Ale 25 cm na peruki oddam.
może zrobię grzywkę? w sumie miałam już kiedyś grzywkę i nie za bardzo mi się to podobało, ale kto wie. Kto nie ryzykuje, traci dwa razy.
Może styl ubioru. To chyba będzie jedna z najtrudniejszych rzeczy. Weszłam dzisiaj na internetowe strony z ubraniami i.. i co? i nic. Właśnie. Nic. Nic mi się nie podoba.
Może skłonię się w stronę boho. Muszę to przemyśleć.
Nie bójcie się eksperymentować, bo życie przeleci Wam między palcami, a Wy pod koniec stwierdzicie: było nudno..
To byłoby na tyle w tym dzisiejszym poście.
Pozdrawiam
Margaret T.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za udział w dyskusji :-)